menu

poniedziałek, 30 czerwca 2008

EURO 2008: ¡Viva el Español!

Po pełnym emocji finale Euro 2008 Hiszpanie rozpoczęli fiestę! Wygrali zasłużenie, choć po cichu liczyłem, że Niemcy strzelą wyrównującego gol i będzie dogrywka, by dłużej żyć piłkarskimi emocjami. No i chciałem jeszcze kilka bramek Hiszpanów zobaczyć. Tak się nie stało. Wystarczyła jedna. Mistrzowska.

Zakończyło się wielkie sportowe święto, za chwilę Olimpiada w Pekinie, ale ją chyba zbojkotuję i nie będę oglądał, a na pewno nie będę jej komentował tak żywo, jak to miało miejsce podczas Euro.

Ale następny finał Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie, to dopiero będą emocje. Tak z bliska... już nie mogę się doczekać. A póki co, zostaje nam odliczanie do Mundialu. Jeszcze tylko dwa lata ;)

Pozdrawiam i świętuję.. ¡Viva el Español!

Buenas noches...

piątek, 20 czerwca 2008

Coldplay - Violet Hill (uncensored)


Johnny Rotten skrytykował muzykę grupy Coldplay mówiąc, że to straszliwi nudziarze, którzy nie dają swoim słuchaczom ani odrobiny radości..

A tymczasem płyta "Viva La Vida", najnowszy album Coldplay, osiągnęła w Polsce status Złotej Płyty już w dniu premiery. I choć tytuł Złotej Płyty brzmi bardzo dumnie, to niewiele osób zdaje sobie sprawę, że do otrzymania tego „wyróżnienia” wystarczy 15 000 sprzedanych egzemplarzy (a muzykom grającym klasykę i jazz tylko 5 000 sprzedanych krążków).

Ale wracając do Coldplay. Muszę przyznać, że mam słabość do nudnego Coldplaya – a utwór „Violet Hill”, to z pewnością jedna z ich najlepszych kompozycji – wcześniej podobne wrażenie zrobił na mnie utwór „Talk”. Może dlatego, że oba twory kojarzą mi się z klimatem płyty „Division Bell” Pink Floyd. I choć zdaję sobie sprawę, że jest to porównanie na wyrost – to będę go bronił.

Teledysk, który zamieściłem na blogu, to nieocenzurowana wersja, jaką znalazłem na oficjalnej stronie zespołu. W telewizji emitowany jest zupełnie inny klip. Coraz częściej artyści przygotowują teledyski tylko do internetu, gdzie nie obowiązuje „cenzura” – bo żaden pan z kubańskim cygarem nie decyduje, czy coś się „nadaje”.

I choć utwór „Violet Hill” spodobał mi się w radiu, to w połączeniu z tym teledyskiem zyskał jeszcze w moich, no właśnie – uszach. Bo muzyki trzeba słuchać uszami. Wiem, że to strasznie trywialnie brzmi, ale proponuję wszystkim eksperyment, jaki już dawno temu przeprowadziłem oglądając muzyczne stacje telewizyjne. Kiedy jakiś utwór zwrócił moją uwagę podczas oglądania teledysku – zamykałem oczy, na długo... i bardzo często okazywało się, że omamił mnie obraz, przysłaniając miałkość muzyki.

Często też robię na odwrót – oglądam teledysk z wyłączonym dźwiękiem. Jak chce sobie popatrzeć na ładne dziewczyny... bo im bardziej rozebrane i wygimnastykowane (co jest miłe dla oka) tym mniej mają wykształcone struny głosowe, a porno-wdzięki mają przysłonić koszmarne dźwięki.

Więc ja zanurzę się jeszcze raz w nudny świat muzyki Coldplaya. W piątek idę do empiku po "Viva La Vida". I kupię sobie też The Gossip.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Euro 2008: na mecz z Chorwacją wytoczmy największe działa


Nie ma się co łudzić, że Chorwacja nam odpuści! Nawet jeśli (co byłoby logiczne) Chorwaci wystawią przeciwko nam rezerwowych zawodników, nie będzie to łatwy mecz. Oni również będą chcieli zaistnieć, więc będziemy musieli zagrać na 100%.

Z resztą z historii naszej reprezentacji wiemy, że jak na mundialejro zagrali rezerwejro to Polska wygrała trzy zejrrr.... (o!) jeden, bo nie było tam Boruca.

Dziś meczyk w pracy obejrzę... trzeba się będzie przygotować ;) Koszulka, szaliczek, smycz... może pokuszę się na czapkę :) Trzymam kciuki.

piątek, 13 czerwca 2008

EURO 2008: Przegraliśmy z Austrią 1:1


Początek meczu przeraził! Polacy osłupieli, jak zobaczyli, że Austriacy jednak umieją grać w piłkę! Może sądzili, że grają przeciw Australii - to by wiele wyjaśniało. Na szczęście Artur Boruc grał jak natchniony.


Po 30 minutach wyłonił się ładny obraz gry :) Gol na 1:0 dla nas! Po powtórce zobaczyliśmy, że Roger był na spalonym. Jedna akcja wywróciła wszystko do góry nogami. Przejęliśmy inicjatywę, a Austriacy zaczęli grać tak, jak założyli Polacy, czyli jak Australijczycy. I tak było przez większość meczu..


Na trybunach i w wielu innych miejscach trwała wielka feta! Butelka się opróżniała "sama" - nie wypiłem żadnego karniaczka, nic nie wypiłem, bo autem wracałem... Choć w sumie, może gdybym wypił tego karniaczka......


Krzynówek zagrał lepiej niż przeciwko Niemcom, ale mimo wszystko nie był w stuprocentowej dyspozycji (że o Ebim nie wspomnę)...

Jacek Krzynówek został też okrzyknięty najbrzydszym piłkarzem na świecie. Za to najprzystojniejszym jest Michael Ballack. Tak się kończy oglądanie meczów z kobietami... Ehh. Nastroje nam dopisywały. Do czasu...



Kiedy kilka dni temu Rumunia grała z Francją, pogratulowałem panu Ioanowi (urodzonemu w Rumunii) wygranej z Francją 0 do 0. Piłka jest okrągła, a bramki są dwie, dlatego czasem jest tak, że przegrywa się mecz 1 do 1. Tak było i dziś.

Za co ten karny ja się pytam??? Może za gola ze spalonego? Ale szczerze mówiąc, zasada Kalego (ta z krową) bierze górę w mojej ocenie. Zwłaszcza, że niezauważenie spalonego Rogera mogło być wynikiem błędu, ale ten karny - według mnie zasądzony był z premedytacją... Arbitralnie przegraliśmy... czy mamy jeszcze szanse na wyjście z grupy? Obawiam się że tylko matematyczne.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

EURO 2008: Flaga opuszczona do połowy masztu

Coś nie zadziałało w polskiej drużynie, byli zbyt wolni (nie tylko na Niemców), brakowało im polotu i finezji (tego, akurat od Niemców spodziewać się nie można, a naszym się zdarza) pomysłu na grę też nie było. Kilka ciekawych akcji i świetne interwencje Boruca, to za mało, by wygrywać mecze.

Zastanawiam się jakie relacje panują w drużynie, bo niepokoją mnie te „kontuzje” i nagłe zmiany w kadrze. Czy odesłanie Błaszczykowskiego i Kuszczaka jest wynikiem jakiegoś konfliktu? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że selekcjoner nie wiedział o ich problemach zdrowotnych.

Czas teraz na dobre słowo o Polakach. Ułańską fantazję na boisku zaprezentowali Podolski i Klose. Najbardziej zaskoczył mnie jednak Podolski, który chyba bardzo nie chciał strzelić do polskiej bramki. Ale na zawodach tej rangi nie ma przecież miejsca na sentymenty – trzeba grać i wygrywać. No i ładny obrazek na koniec:

Podolski jako jedyny zawodnik niemieckiej reprezentacji, po zakończonym meczu założył polską koszulkę i w niej schodził z murawy. Bardzo ładny gest, który na pewno zapadnie mi w pamięci.

No, ale mistrzostwa toczą się dalej. I cały czas mamy szansę na wyjście z grupy. A o to przecież walczymy. Euro, o czym wielu komentatorów zapomniało, nie polega jedynie na pokonaniu Niemców. To żaden Grunwald! To tylko piłka, która jest jedna, a bramki są dwie, a wygrywa ten, kto strzeli więcej goli.

Dziś strzelał Polak, dlatego porażka nie powinna aż tak boleć... (choć można mieć żal do PZPN, które powiedziało Podolskiemu, kiedy starał się o występy w polskiej reprezentacji, że takich jak on, to my tu w polskiej lidze mamy na pęczki).

Sądząc po nastrojach kibiców w Rzeszowie ta dzisiejsza porażka boli i to bardzo.. Kilkanaście minut po zakończonym meczu jechałem przez miasto. Osowiali, smutni i przygarbieni kibice wracali w milczeniu z Rynku, gdzie ustawiony był telebim.

O - ktoś jeszcze zawodzi "Poolskaa biaałoo-czeerwoonii", więc chyba nadzieja w narodzie nie umarła, czego i Wam życzę.

Flaga opuszczona do połowy masztu, ale w czwartek, znów zostanie podniesiona...

PS.
Wiem, że Kubica dziś zajął I miejsce. Tylko... jakoś nie mogę się do tego sportu przekonać.

wtorek, 3 czerwca 2008

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Szukaj na tym blogu

Najczęściej czytane w tym tygodniu