I aby nikt nie miał wątpliwości. Każdym zdjęciem ryzykowaliśmy - o czym informowały nas poniższe napisy:
Na całe szczęście staliśmy po właściwej stronie napisu :)
Najpierw "odliczanie" - czyli przejazd safety caru
Później ruszyły maszyny... i nie były ospałe. Od samego początku pędziły jak opętane!
Ryk silników pędzących samochodów sprawił, że podniósł mi się poziom adrenaliny...
Nie sądziłem, że oglądanie takich zawodów może być aż tak przyjemne..
... może dlatego, że czułem się jak na safari - polując na udane zdjęcia... co nie zawsze przychodziło z łatwością...
Ale, generalnie - nie było tak najgorzej. Bo czasem z mazem jest ciekawiej.
Bez maza - też w sumie daje radę:
A na koniec, filmik nagrany podczas medialnego odcinka 19. Rajdu Rzeszowskiego:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz