Jezioro Święcajty - względnie rano. Bo późno się kładliśmy spać.

W okolicach południa żaglówki wypływały na wierzch... a my wpatrywaliśmy się w nie, kiedy tylko mieliśmy na to czas.. Sami, tylko rowerkami wodnymi szusowaliśmy po jeziorze... ;)

A najładniejsze zdjęcie - zrobione na środku jeziora trzasnęła Narzeczona...

No, a wieczorem koncerty - niesamowite...

No i Małe Wu Wu też zagrało. Waglewski, Fisz, Emade...

To nie koniec węgorzewskich zdjęć... tylko muszę znów wrócić do rytmu codziennej pracy.. i jak skończy mi się "depresja pourlopowa" - odezwę się. Choć tak między Bogiem, a prawdą - to żadnej depresji nie mam, bo wróciłem wypoczęty i w świetnym nastroju. Pozdrawiam.
Well for me its better to be more realistic.
OdpowiedzUsuńfisz nigdy nie był częścią małego wuwu...
OdpowiedzUsuń